Jest rok 1983-sierpień... pracę w szkole Podstawowej w Lubni podejmuje bydgoszczanin - absolwent wyższej uczelni. Już na samym początku dostrzega gromadki dzieci, które nie mają co ze sobą zrobić po zakończonych lekcjach. Nie ma wtedy komputerów, kolorowa tv wchodzi dopiero na rynek. Atrakcje, to wycieczki, kino, dobra ksiażka i od tego momentu równiez plastyka. Staje sie ona dla wielu z nich sposobem na poznanie czegoś, co leży dalej niż Chojnice. Powstają pierwsze grupy plastyczne, do których należy prawie 3/4 uczniów całej szkoły. Rozpoczyna się uporczywa praca z dzieciakami, które mają talent i dużo chęci do pracy. Przychodzą bardzo szybko pierwsze sukcesy, nagrody, wyjazdy po odbiór nagród, coroczne darmowe wycieczki do wybranych przez siebie miejscowości i miast w całej Polsce, duma z osiagniętych sukcesów, prestiż w społeczności szkolnej. Jest wielki zapał, wspaniałe wsparcie ówczesnej dyrektorki szkoły Pani Janiny Kiedrowicz. Jest opieka materialna i merytoryczna ze strony dyrektora ówczesnego MDK w Brusach Pana Władysława Czarnowskiego. Sukcesy stają się codziennością, wzrasta tylko ich ranga. Nie są to już jedynie sukcesy na miarę regionu czy województwa. Pojawiają się osiagnięcia o randze ogólnopolskiej i międzynarodowej. Są sukcesy w Japonii, Norwegii, Indiach i wielu innych krajach. Są spotkania z Prezydentem RP, Marszłkami Sejmu i Senatu, posłami i senatorami. Są szczególne wyróżnienia uznające grupę z Lubni za najlepszą w historii określonych konkursów. Są w nagrodę wyjazdy fundowane przez parlamentarzystów, itd. Co najważniejsze, to nie gaśnie zapał i chęć nauki sztuki operowania pędzlami i kredkami. Co roku jedni odchodzą - kończą naukę a na ich miejsce pojawiają się nowi z jeszcze większymi ambicjami i chęcią pracy twórczej.Taka sytuacja trwa do roku 2003/04, kiedy to z przyczyn osobistych prowadzacego, koło przestaje działać. Reaktywacja staje sie trudna. Nie ta młodzież, konkurencja Internetu, komputerów i otaczajacego dzieci świata pełnego pokus i różnego rodzaju zachęt. Koło jednak po przerwie reaktywuje się. Nie jest to już jednak to samo. Trzeba przestawić się na większą komercjalizację i zrozumieć należy, że potrzeba istnienia takiego koła wypływa właściwie i jedynie z chęci pracy prowadzacego zajęcia z dziećmi. Nikomu taka działalność nie jest już właściwie potrzebna, no może tej garstce uczniów, którzy z mozołem każdego tygodnia ślęczą nad białymi kartkami papieru, które po czasie dzięki ich telentowi, zreczności manualej i umiłowaniu do plastyki stają się krainami marzeń i personifikacjami otaczajacego je swiata. Nadal osiągamy sukcesy. Jest ich może mniej, niż to było przed laty, ale są i bardzo cieszą nauczyciela, oraz artystów tych młodszych i tych starszych.
Orientacyjnie w minionych dwudziestu pięciu latach członkowie koła zdobyli na konkursach wojewódzkich, ogólnopolskich, regionalnych i międzynarodowych kilkaset nagród i wyróżnień.
|